Czy Facebook podsłuchuje nasze rozmowy?
Pisaliśmy już o plikach cookie i o tym dlaczego po szukaniu np. lakiernika w Google, wszędzie wyświetlają nam się oferty i reklamy właśnie z tym związane. Ale czy możliwe jest, żeby reklamy dopasowane były do tego o czym rozmawiamy?
W internecie pojawiła się historia użytkownika, który rozmawiał z dziewczyną o karaluchach w ich mieszkaniu, a następnego dnia po włączeniu Facebook’a doznał szoku – serwis wyświetlał mu reklamy środków właśnie przeciwko karaluchom! Zarówno chłopak, jak i dziewczyna z którą rozmawiał są pewni, że nigdzie na Facebook’u nie wspominali o swoim problemie. Skąd więc Facebook wiedział o wszystkim?
Istnieje teoria, że Facebook nadużywa zgody na kontrolowanie mikrofonu w telefonie i to wytłumaczenie wydaje się być najbardziej prawdopodobną teorią. No bo jak tu uwierzyć w zbieg okoliczności?
To, że Facebook prosi o udostępnienie mikrofonu to wiemy, ale żeby podsłuchiwał nasze rozmowy nie ma żadnej informacji. Jeden z użytkowników serwisu Hacker News postanowił wytłumaczyć to nieprawdopodobne zjawisko. Dzięki geolokalizacji można określić miejsce logowania użytkownika, a także dopasować reklamy nie tylko do tego, czego my sami szukaliśmy w sieci, ale również to, czego szukali nasi sąsiedzi. Jeśli chodzi o konkretny przykład z karaluchami – prawdopodobnie problem pojawił się w kilku mieszkaniach, część sąsiadów szukała pomocy w internecie i reklama została wyświetlona mieszkańcom całego budynku.
Facebook generalnie przyznaje się do nagrywania dźwięków wykorzystując mikrofon naszego telefonu, natomiast zaprzecza jakoby nagrania te były przechowywane, odtwarzane czy jakkolwiek wykorzystywane. W takim razie do czego potrzebne są te nagrania? W USA w maju 2014 jest dostępna funkcja, która w trakcie aktualizacji statusu nagrywa 15 sekund dźwięki tła i na tej podstawie proponuje zmianę statusu – np. „Oglądam House’a” czy „Słucham Iron Maiden”.
Co z sugestią dodania do znajomych osób, które dopiero poznaliśmy np. przez inne aplikacje?
Tutaj sprawa jest prostsza – Facebook za naszą zgodą skanuje cały czas naszą listę kontaktów, więc jak tylko pojawi się tam nowy numer telefonu czy nowy adres e-mail, serwis może przez tą informację odnaleźć odpowiednią osobę i zasugerować nam znajomość.
A może to tylko zjawisko Baader-Meinhof?
Teoria mówi, że nasz mózg przypisuje istotne znaczenie i celowość działania zupełnym przypadkom i zbiegom okoliczności. Mimo, że istnieje przecież prawdopodobieństwo, że napotkamy reklamę środka na karaluchy akurat, kiedy go potrzebujemy, to jednak przypisujemy temu celowe działanie jakichś czynników. Może wpadamy właśnie w Baader-Meinhof?
1 Komentarz. Zostaw nowy
Ciężko odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście Facebook podsłuchuje nasze rozmowy. Tak jak wspomniano w artykule, na 100% dopasowuje przeróżne reklamy do szukanych przez użytkowników treści w internecie. Fachowo w informatyce mówi się na to “rekomendacje produktów i usług”. Sam na studiach pisałem moduł rekomendacji, zintegrowany ze sklepem internetowym. Był nieco mniej skomplikowany bo bazował na wadze wyszukiwania danego produktu, a waga ta nie była bezpośrednio połączona z kontem użytkownika, ale działanie jest tu bardzo podobne.
Przykład z karaluchami daje wiele do myślenie, ale odpowiedź Facebooka jest też w jakimś stopniu prawdopodobna. jak to zwykle bywa – czas pokaże kto miał rację 🙂